literature

Dziewczynka

Deviation Actions

Muziasta's avatar
By
Published:
245 Views

Literature Text

Była godzina ósma. Na dworze lało jak z cebra. Ledwo można było dostrzec świat za ścianą deszczu. Młoda blondynka siedziała przy oknie, spoglądając, jak krople tańczą na szybie, goniąc jedna za drugą. Patrzyła tak z dużym zainteresowaniem. Nie wiadomo, co kłębiło się w jej myślach. Przed dłuższą chwilę dumała nad czymś, dopóki nie przerwała jej siostra zakonna wchodząca do pokoju.
-Czemu nie przyszłaś na kolację? – zapytała zaniepokojona.
-Nie jestem głodna – odpowiedziała dziewczynka nie odrywa wszy wzroku od okna.
Siostra wzruszyła tylko ramionami i wyszła, zostawiając dumającą dziewczynę samą.
Niecałą minutę później wpadła do pokoju jeszcze jedna istotka, niewysoka brunetka, która uśmiechała się od ucha do ucha. Była sporo młodsza od blondynki.
-Nad czym myślisz? – spytała dziewczynka siadając koło koleżanki.
-Myślę, jak to jest tam, poza sierocińcem. Czy ten świat jest lepszy, czy gorszy od tego, w którym jesteśmy. Jak to jest mieć rodzinę…
Dziewczyna spuściła wzrok z okna.
Brunetka przyglądała się swojej znajomej, po czym położyła jej rękę na policzku, podnosząc tym samym głowę.
-Uśmiechnij się! Przecież masz nas! My jesteśmy twoją rodziną!
-Ale to nie to samo – westchnęła.
Dziewczynki siedziały chwilę w milczeniu, dopóki blondynka nie spytała:
-Jak myślisz, jaki jest tamten świat? Za tym murem?
Brunetka chwilę pomyślała, po czym z entuzjazmem stanęła z krzesła.
-Pewnie tam żyją książęta i księżniczki, o których opowiada nam siostra przełożona!
-Masz zbyt bujną wyobraźnię – zadrwiła blondynka. – Nie ma tam żadnych książąt ani księżniczek! To bajki dla dzieci.
-Ale… - brunetka była bliska łez. – Ale siostra mówiła, że istnieją! A siostra nie kłamie!
-Wiesz, za młoda jesteś, by pojąć.
-Wcale nie!
I wtedy dziewczynka rozpłakała się. Smutno było patrzeć na tą małą istotkę roniącą słone łzy. Wtedy starsza podeszła do niej i przytuliła ją.
-Przepraszam, nie chciałam tego mówić.
-Już cię nie lubię! – krzyknęła mała dziewczyna, wyrwała się z uścisku blondynki i wybiegła z pokoju.
Została całkiem sama, w ciemnym i ponurym pokoju, gdzie ściany były przesiąknięte wilgocią, a firany tak stare, że aż pożółkłe. Ze smutkiem wróciła do biurka, przy którym siedziała, wyjęła zeszycik, po czym zaczęła w nim skrobać te słowa:
„Kochany pamiętniku.
Już długo jestem w tym sierocińcu, co raz widzę, jak ktoś nowy przychodzi, starsi odchodzą, a komuś dane jest to szczęście znalezienia rodziny. Wciąż się coś zmienia, a mimo to, nadal tkwię parę lat w tym samym pokoju, głowiąc się nad tym od zawsze. Jak to jest mieć rodzinę? Nie wyobrażam sobie szczęścia tych dzieci, które znalazły tych, co je chcą. Kochających rodziców bez względu na pochodzenie, na wygląd. Często sobie wyobrażam. Tak samo myślę, co jest za murami sierocińca. Nigdy nie byłam tam. Chciałabym chociaż raz się z stąd wydostać i zobaczyć prawdziwy świat. „
Dziewczyna westchnęła głośno i zamknęła zeszycik, po czym schowała go do biurka. Nadal myślała. W pewnym momencie narodził się jej pomysł.
-A gdybym tak poszła tam?
Bez namysłu zerwała się z sprzed biurka, nałożyła swoją kurteczkę i wyszła z pokoju.
Uważnie rozglądając się, wyszła przed budynek sierocińca, po czym bez większych problemów opuściła jego teren. Z każdym krokiem coraz szybciej oddalała się od domu, wreszcie trafiła do centrum miasta. Tam, pomimo deszczu przebywało mnóstwo ludzi. Oglądali koncert, który odbywał się w samym centrum placu. Idąc koło ludzi, spotkała się z nieprzyjemnym wzrokiem kilku z nich.
-Patrz, jakaś żebraczka – mówili jedni.
-Co za zaniedbane dziecko – komentowali drudzy.
Dziewczynka szła dalej, nie zwracając uwagi na przechodniów. Chwila nieuwagi sprawiła, że szturchnęła jednego pana idącego z nad przeciwka.
-Uważaj jak leziesz! – krzyknął dystyngowany starszy pan mocnym, grubym głosem.
Blondynka przestraszyła się mocno i uciekła, chowając się zza najbliższe drzewo.
Teraz miała wątpliwości, czy dobrze zrobiła, opuszczając sierociniec. Była głodna, zła i przemoczona. Na dokładkę zaczęło mocniej lać, aż wszyscy zaczęli chować się pod najbliższe dachy barów i restauracji. Plac raptownie opustoszał. Dziewczyna postanowiła wrócić. Jednak deszcz był tak gęsty, że kompletnie straciła orientację. Włóczyła się w kółko przez dłuższy czas, wreszcie znalazła zaułek, gdzie mogła się schronić przed deszczem. Usiadła na chodniku i zdjęła kaptur. Była bliska łez, nie wiedziała, jak wrócić. Wreszcie nie wiadomo kiedy, zasnęła.
Nad ranem znalazł ją policjant, mający służbę w okolicy. Wziął śpiącą dziewczynkę i zaniósł prosto do sierocińca. Tam siostra przełożona przytuliła biedną, przemoczoną dziewczynkę, tym samym budząc ją.
-Jezus, Maria! Wiesz, jak martwiłam się o ciebie!?
Dziewczyna smutnie popatrzyła na siostrę.
-Nie ma tam żadnych książąt ani księżniczek – powiedziała żałośnie dziewczynka.
-No już, chodź się wykąpać i przebrać, jesteś cała mokra! Zrobimy też herbatkę.
Jednak nic już do niej nie docierało. Znów zamyśliła się. Wpatrując się przez siebie, myślała nad tym, co ją spotkało. Nad niemiłymi ludźmi, nad światem, który jest okrutny dla takich jak ona.
Wreszcie, gdy wzięła gorącą kąpiel i ubrała się, wróciła do swego szarego pokoju.
-Nigdy nie pomyślałam, że tak się ucieszę na widok tego miejsca – powiedziała do siebie blondynka.
Usiadła przy biurku i zaczęła pisać w pamiętniku,
„Drogi pamiętniczku.
Ten świat za murami nie jest dla mnie. Ludzie nieprzychylnie patrzą na takie przybłędy jak ja. To czyni mnie gorszą od innych. Dlaczego zatem chciałam tam iść? Musiałam się przekonać, że nas, sierot, tak naprawdę nikt nie potrzebuje…"
Już miała skończyć pisać, gdy siostra przełożona przyszła po nią.
-Ktoś chce cię widzieć.
Dziewczyna była zaskoczona. Przecież nie ma nikogo, kto ją odwiedzał. Niechętnie poszła zobaczyć się z tajemniczym człowiekiem.
Wchodząc do gabinetu siostry, ujrzała tego samego, eleganckiego pana, na którego wczoraj wpadła. Szybko schowała się za habit siostry.
-Ten pan przyszedł cię adoptować – powiedziała siostra. – To on wczoraj poinformował policję, że cię widział i bardzo się zmartwił, jak dowiedział się, że uciekłaś.
-Przepraszam, że byłem niemiły – powiedział mężczyzna.
-Nic nie szkodzi. – rzekła dziewczynka wyglądając zza habitem. – Naprawdę pan chce mi zaadoptować?
-Już od dawna z żoną myśleliśmy o adopcji, ponieważ nie może ona posiadać dzieci, a ty jesteś uroczą dziewczynką, która potrzebuje domu.
W oczach dziewczyny pojawiły się łzy szczęścia. Nigdy nie przypuszczała, że ktoś jest w stanie ją adoptować!
Od razu wraz z siostrą poszła spakować swoje rzeczy, o czym ze starszym panem opuściła sierociniec raz na zawsze.
To napisałam dla kobiety od polaka, by udowodnić, że mam talent XD jasne, ja go mam XD
© 2010 - 2024 Muziasta
Comments4
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
MaeraFey's avatar
Scena z młodszą dziewczynką jest super! Dialog wyszedł Ci bardzo naturalnie. Co do reszty... hmm, nie chcę Cię urazić, ale...
Nie chodzi o to, że pomysł jest zły. Raczej opowieść jest zbyt krótka. Ledwie zdążyłam polubić bohaterkę, zacząć przejmować się jej losami, a tu... puff!, koniec. Co więcej, nie przekonałaś mnie. Jakoś mało to prawdopodobne, że ten mężczyzna tak nagle zdecydował się adoptować dziewczynkę. Może gdyby było o nim ciut więcej... Sama na to popatrz: gość pojawia się znikąd i na kilka sekund, a na koniec odgrywa ogromną rolę. Takie zakończenie to jak królik z kapelusza - nie było najmniejszych przesłanek, aby mieć chociaż cień podejrzeć, co do dalszego ciągu wydarzeń. Nie udało mi się. Nie udało mi się uwierzyć, że czytam prawdziwą historię o prawdziwych ludziach.